czwartek, 28 marca 2013

Pan Pepek był chory...

Na jesieni 2006 r. z Pepkiem zaczęło się dziać coś dziwnego. Miał wtedy 1,5 roku, był pełnym energii młodym kotem. Okulał na jedną łapkę. Pojechaliśmy do lecznicy, znaleziono jakąś rankę po ugryzieniu, dostał antybiotyk i lek przeciwzapalny. Tylko zamiast poprawy po kilku dniach kot kulał już na dwie łapki. Taki stan i ogólne złe samopoczucie utrzymywało się jakiś czas więc kolejna wizyta w lecznicy, kolejna dawka antybiotyku. Tyle, że nie było poprawy, stan jego pogorszał się, źle stawał na tylne łapki. Wysoka temperatura. Zrobiliśmy badania krwi i były niedobre. Bardzo dużo leukocytów /3-krotnie przekroczona norma/, za dużo erytrocytów, za wysoki poziom hemoglobiny, zły hematokryt. Wyniki wskazywały na silny stan zapalny, ale czego - nie wiadomo. Dostał kroplówkę, zmieniony został antybiotyk, bo tamten nie działał. Kolejny krok to rtg stawów barkowych, klatki piersiowej i jamy brzusznej. Nic. Fatalnie, bo błądzimy po omacku. A kocina była bardzo słaba. Położona w jednym miejscu leżała, nawet nie zmieniała pozycji. Karmiliśmy go na leżąco podstawiając żarełko pod pyszczek. Do kuwety  był zanoszony... 




 

Jako, że leki zupełnie nie działały, Pepek cały czas był słaby, odczuwał silne bóle w obrębie kręgosłupa i stawów, a wszystkie dodatkowe badania, które zalecił wet wyszły poprawnie doszliśmy wspólnie do wniosku, że przypadek Pepka go przerósł i trzeba szukać pomocy gdzie indziej. Trafiliśmy do dużej lecznicy warszawskiej, ale pomimo wizyty u bardzo dobrego weterynarza dalej nie wiadomo jaka była przyczyna Pepkowego stanu. Znów gorączka, bolesność kości lub mięśni, zły ogólny stan. Wykluczył jednak kilka chorób - nic odkleszczowego, nie trutka i coś tam jeszcze. Była konsultacja ortopedyczna - ortopeda też nie stwierdził nic co by powodowało takie objawy. Więc tak - teraz nadal leczenie objawowe - podana kroplówka, zmiana leków /na niesterydowe/, odstawienie antybiotyku, który był całkowicie nieskuteczny. A że to zdecydowanie trudny przypadek za kilka dni umówiona została konsultacja specjalistyczna u profesora Lechowskiego /na szczęście zwolnił się termin, bo ktoś zrezygnował/. I dostałam leki do podawania w tabletkach, nie musiałam go codziennie wozić i mordować jazdą. 

Po kilku dawkach leków kot odżył, żeby za jakiś czas znów podupaść na zdrowiu. Dalej był mało aktywny, najczęściej polegiwał na łóżku.


Wizyta u profesora w zasadzie nie wniosła wiele nowego, została wykluczona (testem) białaczka (uff), nie potwierdziło się podejrzenie o bezwysiękowy FIP   (uff, uff).     Pan profesor utrzymał zalecenie podawania leku, ale zwiększył dawkę i wydłużył podawanie. No i od tego momentu powoli zaczęło iść ku dobremu. Bardzo powoli. Wynoszony do ogrodu zalegał pod krzakami i zbierał siły.



Kuracja trwała kilka tygodni. Były dwa nawroty, ale wtedy wiedziałam (wg zaleceń telefonicznych profesora) co podać.

Do tej pory nie wiadomo co Pepkowi było. Twierdzę, że ta wiedza nie jest mi niezbędna. Ważne, że kot jest zdrowy.



I znowu mamy rodzinną powsiłapę. Zdrową i chodzącą swoimi drogami.


Komentarze

  • wiesia.and.company 2013/01/25 18:44:06

    Niuniuś malutki. Ale się bidulek wychorował, no i co Wy przeszliście, żeby go wyciągnąć z choróbska. Ale Wam się chciało, nie zaniechaliście niczego. I proszę, Pepek doszedł do siebie, nabrał ciała i ochoty na wędrówki... I niech już nie choruje. Barba, a może powiedzieć, jakie były przypuszczenia prof.Lechowskiego co do choroby. Bo w sumie to choróbsko jakoś mało jest znane, jeśli chodzi o objawy choroby u kota.... u ludzi, bardziej znane. Pepek ma figurę kota smukłego, trzyma formę łazika powsinogi :-)
  • barba50 2013/01/26 08:58:19

    Wiesiu rzeczywiście Pepek "trzyma linię", można by rzec że to kot wyścigowy.
    Podejrzenia Profesora szły w dwóch kierunkach: Po pierwsze zapalenie rdzenia kręgowego dające większość objawów, które miał Pepek. Kulawizny, osłabienie, powłóczenie łapkami itd. Leczenie kontynuujemy bez zmian, bo jest poprawa. Czyli nie stawy, nie mięśnie, a rdzeń kręgowy. Po drugie jest możliwe, że nabawił się wtórnej żywieniowej nadczynności przytarczyc - strasznie mądra nazwa, a generalnie chodzi o stosunek wapnia do fosforu. Za dużo jest fosforu, więc całkowicie odstawiamy mięso. Ale nie rezygnujcie w żywieniu z mięsa /może jedynie ograniczcie jeśli podajecie dużo/.
    Taka sytuacja może się zdarzyć, ale muszą być jakieś dodatkowe czynniki. Kocice
    mogą mięso dostawać, im się nic nie dzieje. Siłą rzeczy zmniejszę jedynie ilość.

    Ale to były jedynie podejrzenia. Diagnoza postawiona nie była.
  • elzbieta.24 2013/01/26 09:55:33

    Biedny miał ogromne szczęście trafiając do Ciebie gdyby to była inna osoba to obawiam się że mogło skończyć się dla niego tragicznie.
  • kkjp 2013/01/26 16:52:45

    Jak czytam o Pepka problemach z chodzeniem to na myśl przychodzi mi to, co mi dokucza już drugi tydzień - rwa kulszowa. Paskudztwo, które w mojej skali bólu zajmuje drugie miejsce, zaraz po porodzie :) To prawda że Pepek miał wiele szczęścia - najważniejsze jest to, że jest BARBY, bo wiadomo że Ona zrobi wszystko, by go uratować.
  • wiesia.and.company 2013/01/27 19:02:56

    Barba! Dzięki za ten wpis o podejrzeniach chorób, to zawsze warto wiedzieć, ja się robię mądrzejsza, wiem na co zwracać uwagę. Buźka!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz