czwartek, 28 marca 2013

Hesia - siódmy kot w stadzie

W majowy wieczór ub. roku poszłam pozamykać, zagonić koty do domu, ale pozamykać pozamykałam, ale koty zagonić się nie dały. Były czymś zaintrygowane. Usłyszałam kocie kwilenie i za chwilę zobaczyłam ... gościa.
Koty nie goniły malca, a ten płakał w krzakach. Przyniosłam miskę z jedzeniem.


(zamknięte oczka to efekt flesza)
Małe nie przejmowało się kręcącymi kotami, było raczej towarzyskie.



Mijały dni, a małe regularnie przychodziło. Na miskę, potowarzyszyć innym kotom, dać się nam wygłaskać. Wybraliśmy się do weta, trzeba było małe odrobaczyć i odpchlić, zaszczepić - dokonać przeglądu technicznego. Okazało się, że kot to kotka ok. 8 miesięczna. Sterylkę należało planować  w trybie pilnym.


Należało też zacząć koteczce szukać domu. Mieliśmy świadomość, że u nas zostać nie powinna. Sześć kotów to naprawdę bardzo dużo, ze względu na Gucia i jego chorobę nie wolno nam przygarnąć niestety żadnego nowego kota. Poza tym od jakiegoś czasu mamy świadomość upływającego czasu. Jesteśmy coraz starsi. Oczywiście nigdy nie wiadomo ile człowiek ma jeszcze życia, ale nie oszukujmy się. Gdyby cokolwiek się wydarzyło nie mamy wyjścia awaryjnego. Synowa ma bardzo silną alergię, okupuje każdą wizytę u nas przykrymi dolegliwościami. Córka i zięć mają malutkie dziecko i własnego jednego kota. Kombinuję tak - koty (oprócz Zawady) też nie są młode. Niech żyją jak najdłużej. Nowych brać nam nie wolno. Ukazały się więc ogłoszenia. W internecie oraz papierowe, w miejscach gdzie bywają potencjalne domy - pobliskich lecznicach, tablicach ogłoszeń, przystankach, sklepach.



Ogłoszenia sobie wisiały, nikt nie chciał TAKIEGO fajnego kota, a my pomimo wszystkich przeciwwskazań bardzo się do koteńki przywiązaliśmy, a ona do nas.
A to już widoki z życia zgodnych kotów



Z tym, że o Hesi nie można powiedzieć, że jest tylko kanapowcem. To pochwiściel i sportsmenka

No cóż - było sześć, jest siedem. W tej chwili trudno wyobrazić sobie, że nie byłoby z nami małej...


Komentarze

  • olinka20 2013/02/24 22:04:31

    Pamietam jak sie wzbraniałas przed dorzuceniem Heśki do stadka:)
  • karple 2013/02/25 12:38:19

    He he a tak się Basiu broniłaś... że nie możesz i takie tam :) a ta mała futrzasta kulka od początku miała plan rozkochania Cię do szaleństwa :D
  • kkjp 2013/02/25 15:24:04

    Czytamy Barbo, Twój blog jest świetny
  • elzbieta.24 2013/02/25 17:01:04

    Basiu jesteś czytana ,tylko głupio mi wpisywać się raz za razem ale nawet nie wiesz jak bardzo czekam na kolejny wpis.Pamiętam jak pojawiła się Hesia i jak większość żartowała że zostanie,sprawdziło się.Piszesz o upływającym czasie ja też się go boję bo mam świadomość że moje czeka tylko schronisko.
  • kromisia 2013/02/25 20:52:09

    Alez mi sie trafilo!!! Dzieki Ci Barbo za tak cudowny blog. Bede tutaj zagladac dosc czesto.
  • elle-joan 2013/02/25 22:57:10

    Ale fajny jest widok przytulonych kotków!
  • barba50 2013/02/26 09:49:12

    Jasne, że się broniłam. Przy sześciu kotach każdy by się bronił przed siódmym.

    A przeważył właśnie jej wspaniały charakter, że tuli się do człowieka, daje noski, fajnie bawi z bambaryłkami (tylko one tego chcą), a widok wtulonych do siebie kotów.... bezcenny!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz