Ksika jest trudnym kotem. Zdecydowanie nie potrafi współżyć w grupie, nigdy nie potrafiła. Jakiś czas temu próbowałam polepszyć jej miejsce w stadzie, podnieść jej samoocenę poprzez kurację homeopatyczną kroplami Bacha. Kiedy zamawiałam krople od Ryśki z miau wysłałam taki opis zachowań Ksikuli:
"Muszę chyba trafnie
scharakteryzować zachowanie Ksiki, żeby można było dobrze zestawić
krople. Hmm.... nie jest to łatwe, ale postaram się jakoś w kilku
zdaniach.
Ksika została znaleziona przez syna na szosie gdańskiej w
jesienną noc. Samochody omijały „coś”, on się zatrzymał, przeniósł
kilkudniowe, jeszcze niewiele widzące kocie maleństwo na pobocze, ale
ono zaczęło pełznąć z powrotem w kierunku drogi. W końcu wrzucił małe do
auta i przywiózł do domu. Dom był całkowicie bez zwierzęcy. Trochę
potrwało zanim podjęliśmy decyzję, że mamy kota. Dało radę wykarmić,
rosła, cieszyła nas swoją obecnością, ale nigdy nie była „przytulna”,
choć nocami sypiała z nami, ale wyłącznie w nogach. Można było by
określić ją z tamtego okresu, że trzymała dystans. Oczywiście jest
wysterylizowana. Kiedy miała 2,5 roku trafiła do nas za sprawą spisku
dzieciaków parka 6 tyg. burasków Lolka i Pepek. Myślałam, że Ksika
będzie potrafiła „nadać ton” w stadzie kiedy małe będą dorastać. Ale nic
takiego się nie stało. Bała się maluchów, omijała szerokim łukiem i tak
już pozostało. Przybywały kolejne koty, bywały tymczasy, a Ksika zawsze
źle znosiła ich pojawianie się. Szukała dla siebie jakiegoś zacisznego
kącika i była szczęśliwa jak nikt nic od niej nie chciał, nie zaczepiał
jej... No, ale jak to w stadzie – dominującym kotem jest Lolka, potrafi
pogonić bez konkretnej przyczyny, zdarza się, że inne koty zajmą Ksice
jej zaciszne miejsce i wtedy ona z tego miejsca nie skorzysta drugi raz.
Czasami potrafi zaatakować jakiegoś kota, ale jest to na zasadzie, że
atak jest najlepszą obroną, częściej jednak sama jest ofiarą. No i na
znak protestu zaczęła posikiwać. Jest to ewidentne znaczenie terenu,
tyłem do ściany, tylne łapki drepczą, ogon pionowo w górze i poziomy
sik. Kiedy znaczyła w ogrodzie nie przeszkadzało nam to, chciała tym po
prostu dodać sobie znaczenia. Ale ostatnio sika w kuchni, najczęściej w
jednym miejscu, na blacie nad szafkami. Jest to uciążliwe, ale nawet nie
chodzi o same sikanie. Chciałabym poprawić jej samopoczucie, podnieść
samoocenę, może nie musi być do końca takim starchulcem i boidoopką.
Te
zdjęcia bardzo dobrze charakteryzują Ksikę – zrobione w sytuacji
zupełnie nie stresującej, przy suszarce z praniem stoi sobie spokojnie
miśkowaty Gucio, kot o wielkim sercu, który ze wszystkimi chce się
zaprzyjaźnić, a Ksika..."
Niestety kuracja dała skutek połowiczny. Zostało wyeliminowane sikanie, pozostało zachowanie, które nie zmienia się od lat.
Widać taka już zostanie. Staram się tylko, żeby miała jak najwięcej spokoju.
Komentarze z pierwotnego bloga:
-
noirdesir2 2013/01/23 12:05:23
powodzenia Barbo z blogiem!!! :) buziaczki
-
elzbieta.24 2013/01/23 12:14:31
Dobrze że jest ten blog mogę poznać początki wszystkich Twoich domowników i obejrzeć zdjęcia.Szkoda że Ksika żyje w stresie ,ale czasami nie możemy pomóc.Ja mam problem z Munią,która jest przeganiana przez dwa moje kocury.Rudzielec , potrafi wiedząc że ona się go boi ułożyć się w odległości półtora metra od niej i leżeć godzinami a ona wtedy nawet nie drgnie,do kuwety po prostu przemyka po sprawdzeniu czy jego nie ma w pobliżu.Od jakiegoś czasu zastanawiam się czy nie lepiej dla niej byłoby gdybym spróbowała znaleźć jej nowy dom.Ona kocha ganiać piłeczki a teraz tylko leży zwinięta w kojcu lub na łóżku przy mnie.
-
kkjp 2013/01/26 16:43:27
Jestem i ja :) Kisia jest piękną kotką, szkoda że tak się boi...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz