piątek, 19 kwietnia 2013

Gałeczka wędrowniczka - nie jest dobrze :(

Tzn. ze zdrowiem jest ok. No może prawie, ale to drobiazgi. Muszę z nią podjechać do weta wyczyścić uszy i sprawdzić gruczoły... te no odtylne (ma tendencję). Problem w czym innym. Po ubiegłorocznym długim 18-dniowym zaginięciu starałam się, żeby "drzwi na świat" były zamknięte w czasie kiedy ślepinka nie urzędowała w swoim (naszym?) pokoju na piętrze, żeby zapomniała. Nie było to trudne, mała nie była jakoś specjalnie aktywna, może była przestraszona całym zdarzeniem. Poza tym zaraz zaczęły się chłody. No i oczywiście uważałam na nią. Zastanawiające było tylko to, że syn raportował bodaj dwukrotnie, że ściągał ją do domu ze środka ogrodu. 
Jesień, długa zima - nie było problemu. Od kilku dni zrobiło się cieplej. Zaczęły się dni, kiedy drzwi na taras, bądź podwórko były otwierane na dłużej. Na początku postanowiłam Gałcię zamykać na górze, w pokoju. Ma wodę, miskę z chrupami, kuwetę, podwójne łóżko do spania - ma wszystko. Tylko jest zamknięta. To nie jest fajne. Postanowiliśmy otworzyć drzwi, a ją obserwować. No i ... zobaczcie sami


Idę na spacer!

Dużo nas (kotów) chętnych na wiosenny spacer
Idę zwiedzać


Ooo Rudalon...

 







Nie zjadł mnie! Hurra!








Jak widać zwiedza węchem
Oddaliła się od tarasu na sporą odległość


Po jej cudownym odnalezieniu kupiłam smyczkę i szelki, ale to nie był dobry pomysł. To jest ślepy kot, nie da się prowadzić na smyczy, nie mówiąc o samym założeniu szelek. Nie sprawdzi się również zastosowanie takiego "pastucha" którego dostałam od Wiesi (zakotwiczonej 20 m. linki) choćby z tego powodu, że lina gruba i ciężka. Jedyne co przychodzi mi do głowy to wyjścia pod kontrolą, a jako zabezpieczenie obróżka z adresówką (numerem telefonu). Choć jestem zdecydowaną przeciwniczką obróżek w tym przypadku to jedno co w jakimś (niewielkim!) stopniu może ułatwić jej odnalezienie gdyby tfu! tfu! sytuacja z lata ub. roku się powtórzyła. Czy ktoś ma jakieś pomysły? Wszystkie podpowiedzi mile widziane:)

Edit: Gałcia dostała obróżkę



 i o dziwo w ogóle nie zareagowała na to nowe "ubranko". 



sobota, 13 kwietnia 2013

Jest! Nareszcie przyszła...

Spóźniona okropnie, wyczekiwana przez wszystkich mających po kokardkę uprzykrzonej zimy - pani Wiosna. Na razie robi porządki po zimie, wiosennych oznak jeszcze niewiele, ale w ogrodzie zakwitły krokusy



 Pojawia się więcej zieleni, znika kolor biały (śnieg) i mleczny (lód na oczku).

W ogrodzie i na tarasie zaczynają kwitnąć ... koty.

Pierwsze wygrzewanki na słoneczku 

Guciek


Zawadka


Zawadka i Rudalon






oraz Gucio i Lolka



i pierwsze wiosenne spacery w plener




Lolcia


Pepcio



 Ksika dała tyły




Właśnie dotarło do mnie, że na dzisiejszych wiosennych fotach prócz Gałeczki (co zrozumiałe) brakuje Heśki. Czyżby przespała wiosenną imprezę?

W tej chwili "przeżywamy" pierwszą wiosenną burzę. Tzn. nikt nie chowa się po kątach. Nawet Zawadka. Wlazł mi tylko na kolana.

Na koniec zagadka - co to jest?




Trudne macie, he, he...

Na koniec słoneczny pełen rudzistości bonus

 

niedziela, 7 kwietnia 2013

W koszyku, pudle, na stole, w budce...

Zmieniamy temat. Bo ile można pisać o tej paskudnej zimie, która niestety nie chce sobie pójść. A wiosna idzie, idzie i przyjść nie może...


Kot wejdzie wszędzie. Do spania, odpoczynku nadaje się wszystko. Zobaczcie sami
 



























Można by tak bez końca. Koty często wykorzystują do polegiwania posłanka, ale mają również sporą   inwencję do wykorzystywania miejsc nietypowych.