sobota, 13 kwietnia 2013

Jest! Nareszcie przyszła...

Spóźniona okropnie, wyczekiwana przez wszystkich mających po kokardkę uprzykrzonej zimy - pani Wiosna. Na razie robi porządki po zimie, wiosennych oznak jeszcze niewiele, ale w ogrodzie zakwitły krokusy



 Pojawia się więcej zieleni, znika kolor biały (śnieg) i mleczny (lód na oczku).

W ogrodzie i na tarasie zaczynają kwitnąć ... koty.

Pierwsze wygrzewanki na słoneczku 

Guciek


Zawadka


Zawadka i Rudalon






oraz Gucio i Lolka



i pierwsze wiosenne spacery w plener




Lolcia


Pepcio



 Ksika dała tyły




Właśnie dotarło do mnie, że na dzisiejszych wiosennych fotach prócz Gałeczki (co zrozumiałe) brakuje Heśki. Czyżby przespała wiosenną imprezę?

W tej chwili "przeżywamy" pierwszą wiosenną burzę. Tzn. nikt nie chowa się po kątach. Nawet Zawadka. Wlazł mi tylko na kolana.

Na koniec zagadka - co to jest?




Trudne macie, he, he...

Na koniec słoneczny pełen rudzistości bonus

 

10 komentarzy:

  1. Rudziasty bonus jest prześliczny! Aż czuje się ciepło słońca grzejącego rude futerko.
    Jak mogłaś przez tyle czasu nie chcieć Rudaska? Zobacz, jak pasuje kolorystycznie! To jak drugie słońce na tym parapecie.

    A co do zagadki - wygląda to jak nasiona jesionu, znaczy się te fruwajki jesionowe.

    OdpowiedzUsuń
  2. U mnie dziś pochmurnie, ale tez już czuć wiosnę.
    Koty w plenerze - cudo :D

    OdpowiedzUsuń
  3. No zielono się robi! U mnie jeszcze tej zieloności nie widać, tylko szare, szare, zgniłe! Wczorajszą (sobotnią) burzę odbyłam w tramwaju, deszcz był mocny, spodziewałam się, że dżdżownice wyjdą masowo na powierzchnię ziemi. Ale nie. Za to w zimowy jeszcze poniedziałek chodnik był delikatnie posypany markotnymi biedronkami. Dużo ich było! Pierwsza widoczna oznaka wiosny na Mokotowie.
    Twoje koty się pięknie prezentują, widać jeszcze podhodowany tłuszczyk zimowy, niedługo go stracą. Na razie robią obchód włości. Chociaż jest takie jedno zdjątko, gdzie Gucio-gospodarz duma (pewnie o swoich prawach), a Rudalon zaborczo i odważnie pierwszy zatapia nogi w ziemi. Gucio to gospodarz! No! Rudalon zdaje się o tym nie pamiętać. Albo się uczy od Gucia i Zawady. Stół dzieli z Guciem i beztrosko się na nim rozwala :-) Ogród bez kotów straciłby na kolorystyce, to muszę powiedzieć, a ogród z oczkiem pięęęękne. Koty piękniejsze!
    Zagadka to chyba te latające fruwajki (jesionowe czy klonowe, ale to chyba prawie to samo, bo jesion to chyba odmiana klonu - w ogóle nie znam się na tym, wstyd).
    Ale... pięknie się zaczyna robić na wiosnę. Ach, ten ogród! Dosyć szarości!

    OdpowiedzUsuń
  4. Ależ Wiesiu Rudalon stół dzieli z Zawadą, nie z Guciem. Co ciekawe Gucio nie dopuszcza z Rudym takiej bliskości, wygląda to jakby nie miał do niego zaufania. Albo jednak się go trochę boi.

    Zagadka chyba trudniejsza niż myślałam. Nie są to żadne fruwajki, ani jesionowe, ani klonowe. Kombinujcie dalej :>

    OdpowiedzUsuń
  5. Ależ tak, Rudalon pokazuje giętkość ciała Zawadzie (skąd mi w tekst wyplynął Gucio?)! A pod drzewem, to jednak chyba widzę podwójne skrzydełka. Jakieś takie owady cienkoskrzydłe tam leżą... Skąd one tak pod jednym drzewem? Jak strząśnięte w wyniku deszczu lub gradu... :-o

    OdpowiedzUsuń
  6. Mnie to wygląda na nasiona z szyszek tylko nie wiem jakich-może srebrny świerk.Zawada z Rudalonem tworzą piękną kompozycję kolorystyczną.elzbieta24

    OdpowiedzUsuń
  7. Widze, ze Rudalon juz sie całkowicie zadomowił.
    Co do zagadki to nawet nie probuje :)
    Olinka

    OdpowiedzUsuń
  8. Chyba wiem co to jest to dziwne coś w dużej ilości.
    Byłyśmy blisko myśląc że to nasiona, aczkolwiek zupełnie na odwrót. To są pozostałości po nasionach. Konkretnie po słoneczniku!
    Jak mogłam nie poznać, wszak pod balkonem mojego sąsiada jest podobne pobojowisko.
    Ale przyznam się, że Barba dała mi wskazówkę - kazała poczytać wątek o szukaniu wiosny. Wnioski wyciągnęłam samodzielnie ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Brawo! Zostałaś co prawda naprowadzona na odpowiedź, ale można uznać, że rozwiązałaś zagadkę. Rzeczywiście to są łupiny ze słonecznika. Część ptaszki wyrzucały same łuskając ziarna, część ja przed nasypaniem kolejnej porcji. Sporo tego, a karmnik malutki. Karmnik ma prawdopodobnie ok.30 lat, bo zrobił go mąż kiedy nasze dzieci chodziły bodaj do przedszkola. Wisiał za oknem w mieszkaniu na starym Mokotowie. Dawno to było...

    OdpowiedzUsuń
  10. Dobra zagadka! No ho ho ho! słonecznik! :-)

    OdpowiedzUsuń