czwartek, 28 marca 2013

Jura - ostatnie ślepiątko

Jakoś równoległe z Maszeńką wypatrzyłam w Azylu kolejne ślepe kociątko. Chłopaczek, czarnuszek, oczka /a raczej ich brak/ wyglądały zupełnie jak u Marusia. W ogóle był bardzo do Marusia podobny, tylko futerko miał w innym kolorze.
Był w niezłej formie, po katarku nie było śladu, został zaszczepiony. I do szczęścia potrzebował DOMU.

Był słodkim miziakiem. Spędzaliśmy miłe chwile podczas moich wizyt w Azylu. 




Po wizycie u okulisty napisałam w wątku na miau: "Jureczek jest piękny, przytulaśny i mruczaśny. Ma łebek, uszka, wąsy, łapki, ogonek... ale oczek nie ma i mieć nie będzie. Niestety herpes poczynił w jego oczkach takie spustoszenie, że to co zostało można jedynie usunąć. Gałki oczne są w kawałeczkach, całe popękane. Byliśmy przed chwilą w klinice dra Garncarza, przyjęła nas dr Buczek. Jureczek dostał kropelki do oczek, ale tylko po to żeby nie ropiały, żeby nie wdał się stan zapalny. Z operacją można poczekać, aż podrośnie, nawet przy okazji np. kastracji.
Nie jestem jakoś bardzo przygnębiona. Ja się tego spodziewałam. On naprawdę nie miał oczu. A bardzo dobrze wiem - z oczami czy bez to jest wspaniały kociak, który da temu kto zechce z nim dzielić swój los mnóstwo radości, miłości - po prostu będzie dla niego wszystkim".

I to co napisałam zadecydowało. Właśnie to, że nie ma nadziei, że kociak widzieć nigdy nie będzie. W kilka godzin po wizycie u okulisty telefon, a że osoba z miau, z dużym stażem decyzja zapadła od razu. W tym momencie jedynym problemem był transport do Wrocławia. Szukaliśmy, szukaliśmy, aż domek sam przyjechał po malucha. Jako, że pociąg odchodził o świcie Jureczek zaszczycił swoją osobą nasze pomieszczenie techniczne, gdzie spokojnie spał czekając na zbliżającą się podróż.


I pojechali!


W domu Jureczek dostał ksywkę. Odtąd nazywa się Jura Wichura. Zgodnie ze swoim temperamentem. Jeśli uda mi się podpytać Dużą co u Jury słychać uzupełnię wieści o ciąg dalszy. Z całą pewnością szczęśliwy.
Jura jest szczęśliwy jak dowiedziałam się od jego Dużej. To kot z ADHD, bez żadnych oporów przed nowymi znajomościami,  podrywa wszystkie koleżanki Dużej, zaszczyca swoją obecnością nawet obce kolana. Ma usunięte gałki oczne i  oczyszczone oczodoły (zostały napełnione jakąś wchłanialną "gąbką" z antybiotykiem i dzięki temu nie zapadły się). Po plazmocytarnym zapaleniu dziąseł ma usunięte zęby, ale radzi z jedzeniem sobie bardzo dobrze, jest dość tłuściutki. Oto dzisiejszy Jura Wichura



Sto lat tak szczęśliwych dni Kocie!
 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz