niedziela, 7 lipca 2013

Buszująca w bluszczu

Gałeczka cały czas ma wielką chęć zwiedzania. Natury. A my się boimy. Dlaczego wiadomo, nawet nie warto ubierać tego w słowa. Ale mamy świadomość, że jeśli nie oswoimy jej z ogrodem, a siebie z naszym lękiem znowu może przydarzyć się sytuacja jak ta z ub. roku. Wiemy, że dziewięć na dziesięć osób będzie radziła nam, żeby raczej zamykać, pilnować, nie wypuszczać... Dzisiaj pierwszy dzień kiedy drzwi otwarte, a Gałcia wychodzi, zwiedza i ...wraca. Czasem kiedy ją coś przestraszy, czasem ucieka do domu wołana. Chodzimy co i raz, rozglądamy się żeby upewnić się, że jest. Jakiś czas temu przybiegła do kuchni, dostała swoje mięsko (gotowane),pojadła i poszła dalej spacerować.Teraz przyszła z własnej woli i podreptała schodami "do siebie". Chyba się zmęczyła. Oczywiście to nie tak, że już,  jesteśmy na początku drogi, ale to już coś:)

Gałeczka bluszczowa 




Coś ciekawego dzieje się w górze

A potem zawędrowała w ciemny las. Tzn wzdłuż ogrodzenia z sąsiadem rośnie szereg świerków, bliżej domu bardzo wysokie i gęste tuje. Tam jest bardzo ciekawie :)

 

Potem zastanawiała się czy w okolicy śmietnika nie ma aby jakiegoś tajemnego przejścia (bo jest - koty przeskakują tam ogrodzenie "na dwa razy", te mniej pokaźne wykorzystują szparę między słupkiem, a ramą furtki) Chyba nie wygłówkowała, ale  ofkors zostało to już zabezpieczone. 




Chwilę odpoczywała



Rudalon spał na przyczepce


Plastek wylegiwał się na trawie


I kiedy wydawało się, że dzień był owocny - Gałeczka samodzielnie wróciła do domu - wieczorem wyszła raz jeszcze i uśpiwszy moją czujność znalazła drogę do garażu. Taaa długo trwało zanim z powrotem znalazła się w domu. Tyle dobrego, że wiedziałam gdzie jest :)

6 komentarzy:

  1. Bardzo fajne zdjęcia. Widać na nich spokojną wędrówkę łagodnej Gałeczki. Nie biega, nie goni za muszkami, przygląda się, rozważa, analizuje, stara się podglądać innych (dobrze, że akurat nie podejrzała przemykających się przez śmietnik). Gałeczka musiała się czuć jak samotny eksplorator w tym gęstym "lesie", podziwiam jej śmiałość, bo przecież patrzeć i poznawać jednym tylko okiem to odwaga, bo z drugiej strony może nadejść niebezpieczeństwo. Wiem, jak można zaskoczyć Frygę jednooczkę.
    I rozumiem Wasz strach o nią. Znam to, bo jeżdżę z Leosią do lasu. Ogromnie się o nią boję, bo ona nie ucieknie przed niebezpieczeństwem, nie wdrapie się na drzewo. Jest bezbronna. Nie raz płakałam, gdy ruszała na samotne wypady i wracała po 2 godzinach. Pierwsze spacery odbywałyśmy razem, poznawałyśmy teren, w tempie Leosi. Ja tylko dodawałam jej odwagi. Leosia sobie dzielnie radziła, musiałam jej pozwolić na samodzielność, nie miałam wyjścia, bo potrafiła mi zniknąć, gdy poszłam do wygódki. A robiła rozpoznanie terenu, tak jak Gałeczka. Siadała, wdychała zapachy, słuchała, patrzyła, patrzyła.
    Siedziała. Przemyślała, zakodowała w główce i dopiero potem szła dalej. Właśnie jak Gałeczka. Nie było biegu przed siebie, była uwaga, kodowanie, kodowanie. Rozwaga. Musiała się nauczyć terenu i znaków dźwiękowych. Dlatego mogła wrócić sama. No i dobrze, że Gałeczka dostała się do garażu i tam się zamelinowała.
    Znalazła wejście i schowek, w razie gdyby zastała drzwi do domu zamknięte lub jakiegoś wroga na terenie. Zachowuje się mądrze. Myśląca panienka.
    Chłopcy rudzi i rudawi jak zwykle piękni w zieleni. Plastek pacnął na trawę, bo się do Ciebie umizguje, widać to po spojrzeniu i po miękkim brzuszku wystawionym do góry. On Cię uwodzi, żeby mieć dla siebie całą uwagę. No i to kota nobilituje: mieć człowieka na własność.
    On sobie Was wybrał i daje temu wyraz, bo pokazuje swoją ufność (ten brzuszek, to newralgiczne kocie pole). Bardzo to unoszące uczucie, gdy się ma takiego uwodziciela obok :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Doskonale rozumiem strach jaki odczuwasz podczas wędrówek Gałeczki ja chodziłabym za nią krok w krok trzęsąc się że coś jej się stanie.Myślę że Wiesia ma rację,Gałeczka poznaje swój teren i będzie się na nim czuła pewniej ale to wie tylko ona a nam i tak niepokój pozostanie.Plastek uwodzi wzrokiem i całym sobą nieprawdopodobnie.Czy ta przyczepka to ulubione miejsce niektórych Twoich futer ?Mam pytanie czy na pierwszym zdjęciu z ciemnego lasu w prawym górnym rogu siedzi któreś z Twoich futer czy to kolejny dochodzący,bo groźnie wygląda.Jak zwykle głaski dla stadka.Elżbieta.24

    OdpowiedzUsuń
  3. Jest ciąg dalszy, czy może postęp, jeszcze dzisiaj postaram się o tym napisać. A na tym zdjęciu ja nie widzę żadnego kota prócz Gałeczki, tym bardziej w prawym górnym rogu, bo zwierz siedziałby na siatce bądź drzewie :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Za siatką na czymś co wygląda jak deski.elżbieta24

    OdpowiedzUsuń
  5. Ahaś. Jakiś zarys sylwetki jest. jutro zlustruję i dam znać co to. U sąsiada aktualnie nie ma zwierząt. Kiedyś był bury kot, ale to było dawno, a ostatnio odeszła Sońka stareńka wilczyca. Co nie znaczy, że jakiś nie mógł tam zawędrować.

    OdpowiedzUsuń
  6. Szukam (bardzo pilnie) doświadczonej w opiece nad ślepaczkami osoby. Rzecz dotyczy dorosłego kocura powypadkowego z województwa kujawsko-pomorskiego (jeśli ktoś jest w stanie pomóc bądź o pomocy rozmawiać, odległość nie ma większego znaczenia). Szczegóły pod adresem: gerdzia@wp.pl
    Mam nadzieję, że nie naruszam zasad bloga, umieszczając ów "komentarz", który komentarzem de facto nie jest?
    Pozdrawiam,
    Magda

    OdpowiedzUsuń